Te pierniki podbiły serca moich domowników. Właśnie przy kolejnej porcji postanowiłam zrobić wersję bezglutenową. Moi synowie stwierdzili, że jest równie smaczna i pyszna. Ja uważam, że trochę bardziej chrupka, ale może to dlatego, że pierwsze pierniki piekłam bardzo cienkie i w wyższej temperaturze niż zalecana. Potem już zmniejszyłam moc piekarnika i ciastka się tak nie przypalały i nie wysuszały.
Ciasto jest bardzo elastyczne i dobrze się wałkuje. To, co mi się podoba to to, że nie trzeba podsypywać go mąką. Ja wałkowałam je na silikonowej stolnicy i podsypywałam je jak już ciasto się kończyło. Nie trzeba resztek zbyt mocno łączyć w rękach ponieważ pod wałkiem doskonale spaja się w całość i znikają miejsca styków. Jest to jedno z lepszych ciast ciasteczkowych (masło maślane…) z którym pracowałam. Oprócz prostych choinek i bucików na prezenty wycięłam i przeniosłam sporą gwiazdę z ażurem w środku.
Zaadoptowałam do naszych potrzeb przepis ze strony cincin.
I jak zakończył się mój eksperyment? Nie było żadnej (!!!) różnicy w wypieku. Guma guar, spulchniacze nie są potrzebne. Bez nich też ciastka są zwarte, nie kruszą się, są chrupiące. Tak samo różnią się od glutenowych.
150 g białej mąki ryżowej, miałko zmielonej
30 g tapioki
100 g cukru pudru
100 g jajek (to około 2-3 jajka, w zależności od wielkości, wg przepisu powinniśmy dać 110 g)
65 g miodu
2 łyżeczki przyprawy do piernika
Część ciasta wałkowałam cienko, część grubiej. Wycinałam różne wzory. Należy pamiętać, że ciasto podczas pieczenia trochę rośnie, ale zachowuje swój kształt.
Ciastka można polukrować:
Białko ubijamy, dodajemy stopniowo przesiany cukier puder. Jego ilość zależy od wielkości białka. Gęstość lukru regulujemy sokiem z cytryny, wodą lub dodatkową ilością cukru pudru. Do wypełnienia piernika i do obrysowania go potrzebne będę dwie gęstości lukru. Do obrysowania lukier musi być gęstszy.
Smacznego!