Czas karnawału to czas, kiedy liczenie kalorii odkładamy na bok. Smażymy chrusty, faworki, pączki, oponki, gniazdka… Część tych przepisów możecie znaleźć np. tutaj: pączki z dziurką, faworki i faworki wg Monatowej czy pączki.
Przy wpisie Faworki Monatowej wspomniałam trochę o tym jak przygotowujemy ciasto na faworki – czyli w czym tkwi jego tajemnica. O tym, że warto zbić kilka razy wałkiem gotowe ciasto (potraktować je jako worek treningowy…), bardzo cienko je rozwałkować i dopiero wtedy wykrawać.
Potrzebujemy:
300g mąki
5 żółtek (ze średnich jajek)
2 łyżki masła
2 łyżki śmietany
50-100ml rumu lub wódki (można zamienić octem – chodzi o to, żeby faworki nie wsiąkały za dużo tłuszczu podczas smażenia)
olej do smażenia
cukier puder do posypania
ja nie używam cukru do ciasta – po posypaniu cukrem pudrem i tak faworki są słodkie
Przygotowanie:
Mąkę, masło, jajka i śmietanę wymieszałam razem. Na końcu wlałam alkohol. Dobrze zagniecione ciasto utłukłam wałkiem do ciasta kilka razy – dzięki temu powstają pęcherzyki powietrza podczas smażenia.
Ciasto rozwałkowałam dosyć cienko – tak, żeby można było zobaczyć przez nie palce. Wycięłam prostokąty, mniej więcej w połowie zrobiłam krótkie przecięcie i przeplotłam faworki.
Smażyłam je na rozgrzanym oleju (ale nie może być za gorący) z dwóch stron.
Faworki smażą się bardzo szybko, najlepiej nie smażyć za wielu na raz.
Po usmażeniu układałam je na ręczniczkach papierowych. Posypałam je cukrem pudrem po całkowitym ostudzeniu.
Smacznego!