Mój mąż nadal ma ograniczoną dietę, niemniej powoli zwiększamy ilość produktów i urozmaicamy jadłospis. Do tostów przygotowuję pasztet z kurczaka, początkowo z samą marchewką, teraz dodaję pasternak, który spokojnie można zastąpić pietruszką, choć ja uważam, że nie warto. Pasternak ma dużo witaminy C, sporo błonnika, ale duszony ma go znacznie mniej, poza tym nawet na diecie lekkostrawnej nie możemy zapominać o błonniku.
Pasztet ma specyficzny żółty kolor od kurkumy, od której jestem uzależniona. Najlepsza jest oczywiście świeża, ale suszona też się nadaje doskonale.
Pasztet jest delikatny, doskonale rozsmarowuje się nożem. Mi smakuje z pomidorem, cebulką, brakuje mi ogórka małosolnego.
Pasztet jest z duszonego mięsa z kurczaka. W związku z tym, że nie wiemy do końca na co choruje mój mąż i co mu dolega, mięso przyprawiam odrobiną soli, papryki wędzonej, kurkumy i mielonej kozieradki – te przyprawy mamy sprawdzone i wiem, że nie szkodzą mu. Do woreczka na herbatę (klik) wkładam pozostałe przyprawy w ziarnach, łatwiej je wyciągnąć – pieprz, kolendrę, galangan suszony (wczoraj dodałam pierwszy raz od czasu wprowadzenia diety, zobaczymy jak mąż zareaguje na niego), ziele angielskie, itd. Ten pasztet był robiony w trybie pilnym, więc mięso dusiłam w rosole (może być woda a nawet wino jeżeli nie mamy obostrzeń). Kiedy mam czas lubię tagine i wtedy wkładam go do piekarnika, nie wlewam płynów a mięso dusi się w sosie własnym i z warzyw.
Ja bardzo często przygotowuję taki pasztet z warzywami – papryką, pieczarkami, cebulą, czosnkiem, włoszczyzną, orzechami (klik, klik, klik, klik, klik, klik); im więcej warzyw tym pasztet smaczniejszy. Jest też bardziej wilgotny i nie trzeba wlewać aż tak dużo płynu a ten wlany tworzy smaczną galaretkę. Teraz jesteśmy ograniczeni dietą, więc nie dodawałam aż tylu produktów. Kiedyś do miksowanego mięsa dodawałam masło, teraz nie dodaję i bez niego dobrze się rozsmarowuje.
Teraz mięso od razu miksuję w blenderze, wcześniej kiedy miałam mniejszy i słabszy najpierw mieliłam a potem miksowałam.
Jeżeli nie dodamy rosołu a wodę, lub dodamy rosół ugotowany wg zasad low FODMAP (z małą ilością selera, bez cebuli, czosnku, białej części pora), to możemy pasztet też jeść przy stosowaniu diety o niskim FODMAP.
1 kurczak (najlepiej z podrobami)
2 marchewki
1 średni pasternak (lub pietruszka)
sól, kurkuma, papryka wędzona,
w ziarenkach: pieprz (ja dałam odrobinę białego, czarnego i syczuańskiego), kolendra, kozieradka, galangan suszony, ziele angielskie
liść laurowy, gałązka rozmarynu
Przygotowanie:
Kurczaka pozbawiłam skóry, włożyłam do naczynia do zapiekania. Marchewkę i pasternak obrałam, pokroiłam na mniejsze części i dodałam do mięsa. Przyprawami mielonymi i solą posypałam zawartość rondla a pozostałe przyprawy i rozmaryn włożyłam do torebek na herbatę. Wlałam około pół szklanki rosołu.
Kurczaka dusiłam dopóki mięso nie zaczęło odchodzić od kości. Trochę chłodniejsze oddzieliłam, włożyłam z warzywami do blendera. Wlałam płyn, który został z duszenia. Z tagine zazwyczaj jest go więcej (im więcej warzyw tym więcej płynu), dlatego też dolałam trochę więcej rosołu. Całość zmiksowałam na bardzo gładką masę, którą przelałam do 4 małych słoiczków, które zawekowałam (około godziny, jest u nas bardzo gorąco, lodówka jest często otwierana, wolałam słoiki zagotować, bo mięso to mięso) i jedną foremkę upiekłam w piekarniku w 185 st C przez 1 godzinę.
Smacznego!