Po świętach nie zawsze mamy ochotę na gotowanie. Nie każdy ma ochotę na zakupy i na nie fundusze. Przecież stoły “musiały” uginać się od jedzenia a każdy każdemu chciał dać chociaż mały upominek.
My niedawno wróciliśmy od przyjaciół i nasza lodówka jest pusta. Zostało tylko kilka produktów, które mogły poczekać na nas kilka dni.
Dziś wyciągnęłam mięso, które wcześniej udusiłam w ilości zbyt dużej i zamroziłam, i ugotowałam na nim zupę. To taka podróba zupy cioci Justyny. Ze względu na alergie, i brak w domu, nie dodałam niektórych składników, ale zupa i tak rzuca na kolana.
W oryginalnym przepisie była kukurydza z puszki, krojone pomidory, pieczarki, ziemniaki, papryka i mięso. Zupa była bardzo aromatyczna, pikantna, doprawiana polskimi przyprawami. Ja nie mam, więc doprawiłam ostrą papryką i przyprawą tajską.
Potrzebujemy:
3 plastry pieczonego lub duszonego schabu
2 średnie marchewki
2 czerwone średnie papryki
4-5 brukselek
kilka różyczek kalafiora
1 mała puszka kolorowej fasolki lub 1/2 dużej puszki
sól, pieprz
ostra papryka do smaku, przyprawa tajska (lub inna ostra)
1 łyżeczka masła klarowanego lub oliwy/oleju
bulion lub woda
Gotujemy:
Mięso pokroiłam na mniejsze części.
Warzywa wyczyściłam, umyłam, podzieliłam na mniejsze części. W naczyniu, w którym będziemy gotować zupę stopiłam tłuszcz i podsmażyłam marchewkę, dodałam pozostałe jarzyny, oprócz fasolki. Do skarmelizowanych warzyw dorzuciłam mięso, fasolkę, dodałam przyprawy i gotowałam zupę na wolnym ogniu.
Zupa jest gotowa kiedy warzywa są miękkie a mięso się rozpada. Jeszcze raz sprawdzamy, czy nie trzeba zupy doprawić. Można do smaku posypać natką pietruszki lub kolendry.
Smacznego!