Już zapomniałam jak tęskniłam za bezglutenowym pieczeniem. I trochę tym dreszczykiem emocji… Uda się, czy nie uda… Będzie wypiek zjadliwy? Wiemy przecież, że często smakołyki tylko na zdjęciach wyglądają zachęcająco, a po przygotowaniu wychodzi nam zakalec lub coś zupełnie niejadalnego. Nie tym razem!
Ciasteczka są co prawda bardzo kruche, roztapiają się w ustach. Ale to taka ich uroda, bo przygotowane są z samej skrobi kukurydzianej, nie mąki. I są bardzo kaloryczne, bo potrzebujemy aż półtora szklanki cukru pudru(!) – ja oczywiście dałam mniej…
Jest to tradycyjny przepis na brazylijskie ciasteczka, nie modyfikowałam go na potrzeby bezglutenowości. Przepis można modyfikować do uzyskania dobrej konsystencji ciasta. Porównywałam kilka przepisów z tym, który dostałam i były różne, acz podobne.
Na zdjęciach jeszcze ciepłe…
Potrzebujemy:
2 1/2 szklanki skrobi kukurydzianej (ok. 300g, ostatnie 1/2 szklanki dodałam skrobi ziemniaczanej, zabrakło mi kukurydzianej)
70g cukru pudru (oryginalnie 1 1/2 szklanki)
1 żółtko
1 jajko
220g zimnego masła, drobno pokrojonego
Pieczemy:
Piekarnik nagrzałam do 190 st C. Blaszkę wyłożyłam papierem do pieczenia.
Masło utarłam z cukrem do konsystencji bułki tartej. Można użyć food processora i połączyć je pulsacyjnie. Następnie dodałam resztę składników. Nie miksowałam długo. Im dłużej mieszamy, tym bardziej kruche będą nasze ciasteczka.
Za pomocą łyżki odmierzałam ilość ciasta. Formowałam kulki, które lekko spłaszczałam i układałam na blasze. Lepiej uformować mniejsze ciasteczka. Są ładniejsze i mniej się kruszą.
Piekłam je około 8-10 minut, w zależności od wielkości.
Studziłam je na kratce. Jeszcze ciepłe posypałam cukrem pudrem.
Smacznego!