Zmiany na blogu. Wprowadzamy gluten.

Osoby, które śledziły blog i wpisy wiedzą, że ostatnio szukaliśmy przyczyn złego samopoczucia (delikatnie ujmując) mojego męża. Miał wykonane wszystkie możliwe endoskopie, badania powtórne w kierunku celiakii, prześwietlenia i nie mogliśmy znaleźć przyczyny jego utraty wagi i ogólnego pogorszenia stanu zdrowia. Od maja stracił ponad 20 kg, były dni, kiedy nie był w stanie wyjść do pracy, musieliśmy zrezygnować z lotu do Polski.
Najgorsze i zarazem pocieszające dla nas były wyniki badań, które były idealne. Zawsze idealne. Bywały momenty, że modliliśmy się o zły wynik i leczenie. I po 5 miesiącach nastąpiła diagnoza! IBS-D. Jest to nic innego jak zespól jelita drażliwego. Możemy śmiało zaryzykować stwierdzenie, że jest to poinfekcyjny (PI IBS), który zapoczątkowało u mojego męża nałożenie się grypy i zatrucia pokarmowego. Natłok pracy i obowiązków domowych sprawił, że się nie wyleżał i nie wychorował.
Pocieszeniem jest, że na IBS-D są dostępne antybiotyki, które dosyć skutecznie leczą tę przypadłość. Od niedawna są testy, które wykrywają IBS. Mój mąż też miał je robione. U niego nie dały jednoznacznej odpowiedzi, wynik był mniej więcej po środku skali. Wykluczenie jednak pozostałych chorób, inne objawy były dla lekarza jednoznaczne.

Czym jest IBS i dlaczego tak ciężko się go diagnozuje? Dlaczego tak wielu lekarzy mimo wszystko wrzuca pacjentów do jednego worka nazwane jelito drażliwe?
Pięć miesięcy temu, w maju, lekarka dała mojemu mężowi leki i bez żadnych badań stwierdziła, że to właśnie IBS. Kazała łykać leki, stosować dietę low FODMAP i życzyła zdrowia. Po lekach i stosowaniu diety, zamiast lepiej, było gorzej. Dieta pomaga niewielu osobom. Tak naprawdę każdy ma swoje wyzwalacze jedzeniowe (trigger food), z pewnością do najczęstszych należy nabiał (mleko, masło, śmietana, lody, młode sery), świeże warzywa i owoce, orzechy i nasiona (o tym za chwilę), gazowane napoje, fast foody, tłuste dania, czasami gluten. Są osoby, które mogą jeść wszystko a mają tylko jeden trigger food (np. czekoladę lub pomidora). U mojego męża zauważyliśmy jogurt.
Oprócz tego jakie produkty ważne jest jak i co jemy. Dobrze jest poświęcić trochę czasu na zjedzenie regularnej ilości posiłków, mniej więcej o stałej porze, nie jeść w pośpiechu, nie zjadać gorących potraw, nie jeść w nerwach i stresujących sytuacjach.

Myślałam, że zrezygnowanie z diety bezglutenowej będzie wybawieniem. Okazało się, że “nowa przypadłość” mojego męża niesie za sobą nowe wyzwania. Trudniej znaleźć produkty bez nabiału. Znowu nie upiekę mu francuskich rogalików…
To, że wprowadzamy gluten do naszej diety nie znaczy, że rezygnujemy ze smacznych i zdrowych bezglutenowych dań. Proszę mi uwierzyć – nie ma smaczniejszych naleśników od tych z mąki ryżowej. Nie mam zamiaru rezygnować z mąk bezglutenowych, nie będę natomiast szukać już tych z przekreślonym kłosem. 

Na blogu nadal będą pojawiać się, mam nadzieję smaczne, przepisy bezglutenowe. Między nimi będę umieszczać te z glutenem – ot, odzwierciedlenie naszej kuchni. Przepisy odpowiednio oznaczę, żeby nie było żadnych wątpliwości, które są jakie i żeby nikogo nie wprowadzać w błąd.
Będę pisać na temat IBS, low FODMAP. Niemniej uprzedzam – nie ma jednej recepty na dietę dla każdego na dolegliwości. Każdy musi sam sobie wypracować system, sprawdzić co komu szkodzi a co nie. Zapewne i nasza dieta na początku taka będzie – próby, błędy, sprawdzanie. 

Korzystam z wielu książek, z wiedzy lekarza mojego męża. 

Facebook Comments

You might also like

5 thoughts on “Zmiany na blogu. Wprowadzamy gluten.”

  • Problemy jelitowe są makabryczne. Po końskiej kuracjo antybiotykowej, którą przeszłam 2 lata temu, dostałam rzekomobłoniastego zapalenia jelit. Myślałam, że za kolejnym pobytem w toalecie wyjdę bez kawałka jelita.Udało mi się uniknąć szpitala, na szczęście zadziałała maksymalna dawka metronidazolu.Ale, jak mi powiedział gastroenterolog, jelita tak uszkodzone wrogimi bakteriami dochodzą do siebie około 6 lat. Przez kilka miesięcy brałam codziennie zestaw 10 szczepów bakterii, które mają dobroczynny wpływ na jelitową florę bakteryjną.Przez ponad rok nie jadłam żadnej surowizny, co dla mnie jest wręcz mordęgą. I nadal jedyną "surowizną" są dla mnie jabłka ( ale nie jedzone codziennie). Co jakiś czas łykam tabletki, które są w pewnym sensie znacznikiem szczelności jelit- w razie nieszczelności barwią mocz. Nie jadam zupełnie poza domem, nie jem natomiast makaronów z duża ilością semoliny. Dietę mam nieco pokręconą, bo spokojnie zjadam (bez przykrych konsekwencji) produkty które nie mają gwarancji, że są bezglutenowe – np. kaszę gryczaną. Któregoś dnia mi "odbiło" i zjadłam kawałek surowej marchwi – myślałam,że zejdę. Jedną rzecz spożywam codziennie – 250 ml kefiru. Jeśli zdarzy mi się, że danego dnia go nie mam, to łykam probiotyk.
    Miłego dla Was i zdrówka życzę;)

    Reply
  • Tutaj lekarz nie zdecydował się na terapię lekami dopóki nie zdiagnozował męża, i to dosłownie z każdej strony. Miał wszelkie endoskopie, skanowania, itd. Poza tym, i gastroenterolog i rodzinna (rodzinna poleciła gastrologa) uważają, że antybiotykoterapia może przynieść więcej szkody niż pożytku, więc skoro leki rozkurczowe i dieta eliminacyjna pomagają, to dobrze.
    Surowe owoce i warzywa nie są trawione i dopiero jelita muszą je pościskać i skondensować do odpowiedniej wielkości. Muszą wykonać kawał ciężkiej pracy a i tak są już zmęczone i nie pracują prawidłowo. Zaciskają się konwulsyjnie, wypracowują więcej śluzu. Podobnie rzecz ma się z orzechami i nasionami zjadanymi w całości. Można spróbować zmielonych na mąkę lub odrobinę masła orzechowego.
    My się cieszymy, bo mamy nadzieję, że najgorsze już za nami.

    Reply
  • Nabiał póki co odpada, całkiem. Ale wszystko, mamy nadzieję, chwilowe i z czasem będziemy mogli dołączyć do diety.
    Dziękuję i pozdrawiam 🙂

    Reply
  • Zdrowia w takim razie życzę 🙂

    Reply
  • Dziękuję i pozdrawiam 🙂

    Reply

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *