Kremowy, na kruchym spodzie. Niezwykle delikatny i… smaczny. Ja uwielbiam.
Jedynie spód należy podpiec sam wcześniej, bo nie za każdym razem równomiernie się podpieka. Zmodyfikowałam przepis Eleonory Karaś z serii Przepisy p. Luśki. Dodałam mniej mleka, cukru, nie dodałam wcale oleju. Nie sądzę, żeby sernik stracił na jakości. Jego wadą jest to, że za szybko znika.
Ser zmiksowałam ręcznym blenderem – jest to szybszy sposób niż 3-krotne mielenie go maszynką. No i mycie jest dużo łatwiejsze. Dodałam tylko 1 szklankę mleka, ponieważ nie widziałam konieczności dolewania więcej. Dobrej jakości ser dodany do dobrze ubitych jajek nie jest gęsty, a szklanka mleka sprawia, że jest wystarczająco rzadki. Taka konsystencja sprawia, że upieczony sernik jest gładki, kremowy i idealnie puszysty. Nie dodałam oleju, bo mój ser był tłusty. Myślę, że dodawanie tłuszczu ma sens tylko wtedy, gdy dodajemy ser o niskiej zawartości tłuszczu lub odtłuszczony.
Potrzebujemy:
1 szklanka ~240ml
1 łyżeczka 5ml
1 łyżka 15 ml
Ciasto kruche:
380g mąki pszennej (2 1/2 szklanki mąki)
100g masła
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko
2 żółtka
2 łyżki cukru pudru (lub 4 wg autorki)
2-3 łyżki zimnej wody (jeśli ciasto jest zbyt suche i nie chce się zagnieść)
Masa serowa:
1 kg sera tłustego
2 jajka
4 żółtka
1 szklanka mleka (wg przepisu 2)
1 łyżka erytrolu (lub 1 szklanka cukru)
1 łyżka skrobi ziemniaczanej (lub jeden budyń śmietankowy lub waniliowy)
1/2 szklanki oleju (ja nie dodałam)
1 cukier waniliowy (ja nie dodałam, można pominąć jeśli się doda budyń waniliowy)
Piana kokosowa:
6 białek (2 pozostałe z ciasta i 4 z masy serowej)
5-6 łyżek zmielonego kokosu (można uprażyć, wg autorki 200g)
1 łyżeczka erytrolu (wg autorki 3/4 szklanki cukru)
Pieczemy:
Ciasto:
Z mąki, masła, jajek i cukru zagniotłam ciasto. Jeśli jest zbyt suche i nie może zbić się w kulkę, możemy dodać odrobinę zimnej wody. Gotowe ciasto schowałam do lodówki na 20 minut, żeby odpoczęło. Po tym czasie rozwałkowałam go i ułożyłam na blasze (wcześniej wyłożonej papierem do pieczenia) tak, żeby brzegi formy też były “oklejone” ciastem.
Masa serowa:
W czasie, kiedy ciasto odpoczywało w lodówce ja za pomocą ręcznego blendera zmiksowałam ser na gładką masę. Dla mnie jest to szybszy i czystszy sposób niż mielenie go 3 razy maszynką. W tym momencie włączyłam piekarnik na 180 st C.
Jajka i białka ubiłam z erytrolem. Stopniowo dodałam ser na zmianę z masłem, dodałam mąkę. Dobrze wymieszaną masę serową wlałam na ciasto. Masa jest bardzo rzadka, ale aksamitna i nie ma grudek. Blaszkę włożyłam do piekarnika na 50 minut.
Piana kokosowa:
Chwilę przed końcem pieczenia zaczęłam ubijać pianę z białek i erytrolu. Ważne jest, aby nie przebić ich, bo podczas pieczenia piana może podejść wodą. Pod koniec ubijania dodałam wiórki.
Po 50 minutach wyjęłam sernik z piekarnika, wyłożyłam na niego pianę z kokosem i piekłam jeszcze 20 minut w 160 st C. Piekłam do zarumienienia, więc tu już musicie zaufać swojemu piekarnikowi.
Ja piekłam sernik na noc, więc wyciągnęłam go dopiero rano. Wam też proponuję zaczekać przynajmniej 10 godzin z wyciągnięciem go z blaszki i krojeniem.
Smacznego!