Jak tylko zaczyna się sezon jesienny, a w sklepach Halloween ściga się z Bożym Narodzeniem o gwiazdę pierwszeństwa, moje dzieci pytają o pierniki. A ja nie mogę odmówić im tej przyjemności. Sobie piekę ciastka maślane (no bo też mi się chwila przyjemności należy), z nimi i dla nich wykrawamy pierniki. Czasami to pierniki na wypasie – z ogromną ilością przyprawy piernikowej (na moim blogu znajdziecie 3 różne przepisy) a czasami po prostu ciasteczka z przyprawami korzennymi.
Ten przepis już jest naszym ulubionym, bo idealnie trzyma kształt i wzór, który się na nim wyciska.
Tym razem u nas były to pierniki z przewagą cynamonu. Dodałam po 1/4 łyżeczki ziela angielskiego, kardamonu, imbiru i odrobinę gałki muszkatołowej – ok. 1/8 łyżeczki. Można oczywiście dodać pieprz i inne aromatyczne przyprawy – wszystko wg upodobań.
Z moimi synami dekorowaliśmy ciastka na zbliżające się Halloween. Każdy miał inny pomysł na swoje pierniki. Już zaczął się u nas czas dekorowania ciastek bo to dopiero początek. Przed nami przecież długo wyczekiwany czas świąt listopadowych i grudniowych.
Przepis pochodzi z jednej z amerykańskich gazet Food to love. Christmas cookies. Przepis zmieniłam pod swoje potrzeby.
Potrzebujemy:
200g miękkiego masła
1/2 szklanki brązowego cukru szczelnie pakowanego (w przepisie 1 szklanka)
1 jajko (w przepisie 2 żółtka)
5 szklanek mąki
2 łyżeczki sody
4 łyżeczki cynamonu, po 1/4 łyżeczki mielonych imbiru, kardamonu, ziela angielskiego i 1/8 mielonej gałki muszkatołowej – lub przyprawa do piernika
szczypta soli
1 szklanka miodu (lub melasy)
Przygotowanie:
Mąkę wymieszałam z przyprawami, sodą i solą.
Masło ubiłam z cukrem na puszystą masę. Dodałam jajko i przez chwilę jeszcze ubiłam wszystko razem. Powoli wsypywałam wymieszaną mąkę do masła, w międzyczasie wlałam miód. Ciasto wymieszałam szybko – do połączenia składników.
Wg przepisu powinniśmy najpierw rozwałkować ciasto pomiędzy dwoma papierami do pieczenia, wyciąć ciastka i schłodzić je przed pieczeniem przez godzinę w lodówce. Ja najpierw schłodziłam ciasto a potem zimne wałkowałam, wycinałam i od razu piekłam. Część ciasta trzymałam w lodówce do 3 dni i pracowało się z nim doskonale a i ponoć smakowało równie dobrze.
Piekarnik nagrzałam do temperatury 180 st. C.
Zimne ciasto rozwałkowałam na stolnicy lekko oprószonej mąką. Grubość ciasta to ok 3 mm, ale wszystko zależy od waszych upodobań. Ciastka układałam na blasze w równych odstępach. Ciasteczka piekłam ok. 10 min, ale wszystko zależy od ich wielkości. Bardziej orientowałam się na ich kolor i wygląd – powinny być lekko brązowe. Chłodziłam je na kratce.
Już chłodne dekorowaliśmy lukrem królewskim.
Smacznego!