Większość z nas zna smak bułek na parze. U mnie w domu jadało się je na słodko, najczęściej z sosem truskawkowym. Ja, jak to ja, wyjadałam puchaty środek bułki, a sos zostawiałam. Dzisiaj przygotowałam w chińskim stylu, a przynajmniej tak uważa autor tego przepisu. Dodatki nieco zmieniłam, dodałam takie, jakie miałam w domu.
Bułeczki są delikatne, puchate, mięciutkie. Dodatki podbijają to, co to jest w nich najlepsze. Bułki są gotowane na parze, więc nie mają w sobie nic chrupiącego. Dlatego doskonałym dodatkiem są tutaj chrupiące warzywa – marchewka, kapusta, ale również zgrillowane mięso – kurczak, wołowina czy boczek. Pasują również piklowane dodatki – ogórek, marchewka. Z majonezem przypominają trochę nasze “budkowe” hamburgery…
Jest to danie trochę czasochłonne. Wyrasta dwukrotnie, pierwszy raz dwie godziny, po uformowaniu półtora godziny. Jeżeli chcemy przygotować to danie na kolację to dobrze rozplanujmy sobie czas. Najlepiej smakują na ciepło. Część ciasta odłożyłam do lodówki i zrobiłam następnego dnia.
Potrzebujemy:
525 g mąki pszennej (plus odrobinę do podsypywania)
1 1/2 łyżki cukru (ja dałam szczyptę)
1 łyżeczka aktywnych drożdży
200 ml ciepłej wody (musiałam dolać jeszcze około 50-70 ml)
50 ml mleka (wyciągnęłam wcześniej w lodówki)
1 łyżka oleju (plus ekstra do smarowania)
1 łyżka octu ryżowego (ja dałam mirin – to taki ocet do gotowania)
1 łyżeczka sody oczyszczonej*
solidna szczypta soli
Gotujemy:
Drożdże rozpuściłam w niewielkiej ilości wody.
Do dzieży miksera stojącego wsypałam przesianą mąkę, wlałam wodę i mleko, wlałam olej z octem, wymieszane z wodą drożdże, wsypałam cukier, sól i sodę*. Mikser zagniatał wszystko na jednorodne ciasto przez około 10 minut. Po tym czasie ciasto przeniosłam na blat, zagniotłam jeszcze raz, uformowałam kulkę i przełożyłam ciasto do miski. Ciasto rosło w misce, przykryte folią lub ściereczką przez 2 godziny lub do czasu aż podwoi objętość. Po tym czasie wyciągnęłam ciasto z miski* i zagniotłam znowu. Podzieliłam ciasto na 18 równych części. Każdą z nich uformowałam w kuleczkę i odłożyłam do ponownego urośnięcia – tym razem na półtora godziny, lub aż podwoi objętość**.
Każdą kuleczkę lekko rozwałkowałam, posmarowałam pędzelkiem namoczonym w oliwie i złożyłam na pół nie dociskając do siebie. Ważne jest, żeby bułeczki się nie skleiły – dlatego należy je dokładnie wysmarować olejem i nie dociskać przy składaniu.
Bułki parujemy w naczyniu nastawionym na średnią moc przez 8 minut. Bułki podajemy ciepłe. Ja do bułek proponuję pieczony lub grillowany boczek, grillowanego kurczaka, świeżą posiekaną czerwoną kapustę, cebulę, rzodkiewkę, piklowane warzywa.
*sodę powinniśmy dodać po pierwszym wyrastaniu ciasta; ciasto wyciągamy z miski, rozgniatamy je ręką, posypujemy sodą i zagniatamy znowu; ja z zapędu dodałam wszystkie składniki od razu, ale bułki i tak wyszły doskonałe;
**ciasto wyrasta szybciej niż w czasie podanym przez autora; możliwe, że u mnie w domu jest cieplej lub moje drożdże są super świeże; nie czekałam ani 2, ani 1 1/2 h;
Smacznego!
Recent Comments