Zapach przypraw korzennych to jednoznaczne skojarzenie z zimowym czasem i grudniowymi świętami. Moi synowie uwielbiają pierniki i cierpliwie czekają do połowy października na pierwsze wypieki. I o ile straszy je pierniki pod każdą postacią – czekoladowe, miękkie, twarde, puszyste, to młodszy jest zwolennikiem tych ciasteczkowatych, twardych i choinkowych.
Te pierniki są miękkie, puszyste i wyrastają podczas pieczenia. Są niezwykle aromatyczne. Najlepsze są lukrowane, chociaż polane obficie czekoladą też smakują doskonale.
Użyłam domowej mieszanki przypraw do piernika. Od dawna robię ją sama. Najczęściej korzystam z tego lub tego przepisu.
Potrzebujemy:
2 jajka
80g oleju
150g śmietany
200g cukru
szczypta soli
11g proszku do pieczenia
30g kakao
30g miodu
2-4 łyżeczki przyprawy do piernika
ok. 480g mąki – ilość mąki zależy od samej mąki, wielkości jajek, gęstości śmietany
Lukier:
3 łyżki cukru pudru
mleko lub woda
Do cukru pudru dodawałam po 1 łyżeczce wody i energicznie mieszałam. W gotowym lukrze obtoczyłam pierniczki. Suszyłam je na kratce.
Przygotowanie:
Część mąki odłożyłam (ok. 1/2 szklanki), resztę wymieszałam z kakao, solą, przyprawą do piernika i proszkiem do pieczenia.
Jajka utarłam z olejem, dodałam po kolei – cukier, miód, śmietanę. Na końcu wsypałam mąkę z kakao, samą mąkę i dokładnie wymieszałam ciasto.
Ciasto jest miękkie, elastyczne, ale nie klei się to rąk. Ciasto powinno odpocząć w lodówce ok. 30 minut. Po tym czasie nagrzałam piekarnik do 180 st C.
Ciasto rozwałkowałam (grubość ok. 0,5mm, ale można do 1 cm) i wykrawałam ciastka. Piekłam ok. 12 minut. Czas wypieku zależy od wielkości pierników i od piekarnika.
Pierniczki można polukrować albo polać czekoladą.
Smacznego!