Na moim blogu często przywołuję wspomnieniami moje babcie. To z nimi kojarzą mi się domowe obiady, pyszne słodycze. Oczywiście moja mama też nas rozpieszczała kulinarnie, ale to u babci co niedzielę smażyliśmy na piecu placki z ciasta makaronowego. Czasami żałuję, że te czasy już nie wrócą.
Jak już wspomniałam, u mojej babci zawsze, obowiązkowo, choćby nie wiem co, makaron był domowy. Nigdy nie wiedziałam skąd babcia ma w sobie tyle siły i samozaparcia. A makaronu zawsze było mnóstwo, bo i gości co niedzielę było sporo. Był on zawsze równo i drobno pokrojony, delikatny i niczym nie przypominał tego sklepowego. Moja babcia miała swoją mąkę, którą dziadek zawoził do młyna i tam ją męłł, jajka od szczęśliwej kury, co stanowiło o tym, że makaron był wyrobem wysokiej jakości. I niesamowicie smacznym.
Mój makaron jest skromniejszy. Po pierwsze nie mam (jeszcze) babcinej wprawy. Chociaż staram się używać składników wysokiej jakości to nie oszukujmy się, nie jest to mąka samodzielnie zmielona, z ziaren z własnych plonów. Możemy kupić jajka z wolnego wyboru i od szczęśliwych kurek, mieć chęci i przygotować już całkiem smaczny, domowy makaron.
Jak zauważyliście na zdjęciu, makaron jest bardzo elastyczny, mogłam go zawinąć wokół siebie, zrobić pętelkę.
Jeśli gotujemy świeży makaron, taki domowy, musimy pamiętać, że gotujemy go dużo krócej.
Ja dla mojej małej rodziny robię domowy makaron z połowy porcji, dla większej rodziny, lub jeśli masz większe dzieci przygotuj koniecznie z podwójnej porcji.
Zamiast 2 żółtek można dodać 50 ml wody.
Potrzebujemy:
250g mąki pszennej (100g mąki krupczatki, 150g mąki uniwersalnej)
1 jajko
2 żółtka
25 ml ciepłej wody
szczypta soli
Przygotowanie:
Mąkę z solą przesiałam do miski. Dodałam jajko, żółtka i wodę (nie wszystko na raz). Powoli zagniatałam ciasto w misce do połączenia składników. Gdy ciasto zagniotło się w kulkę przeniosłam się na blat kuchenny. Ugniatałam ciasto jeszcze około 5 minut, aż stało się miękkie, gładkie i delikatne. Odłożyłam je na 30 minut, żeby odpoczęło i przykryłam folią plastikową.
Po tym czasie podzieliłam je na dwie części. Każdą oprószyłam mąką i bardzo cienko rozwałkowałam. Płaty ciasta odstawiłam do podeschnięcia z obu stron. Jak długo to trwa zależy od pomieszczenia. Można podsypać mąką i kroić szybciej.
Każdy płat pokroiłam za pomocą noża, który ma równy rozstaw ostrzy.
Tradycyjną metodą tniemy płat na paski, które układami na siebie – starając się ich nie dociskać, bo inaczej się skleją i wyjdzie klucha a nie makaron lub zwijamy płat i kroimy – metoda zależy od tego jak długie paski makaronu chcemy.
Makaron gotujemy w dużej ilości osolonej wody. Gotujemy go krócej niż kupny makaron.
Smacznego!
Recent Comments