Dawno nie zamieszczałam przepisu na pieczywo. A przecież piekę, odkopuję stare przepisy, poznaję nowe. O ile mogę sobie odmówić słodyczy, ciast i kilku innych pyszności, to kanapka ze świeżym chlebem jest dla mnie niezwykłym rarytasem.
I tutaj znów mogę powołać się na wspomnienia związane z babciami. Z jedną, zawsze kiedy tylko u niej byłam i miałam okazję, chodziłyśmy rano do piekarni po świeży chleb. Ten chleb miał niezwykle chrupiącą skórkę, pachnący miąższ i najlepiej smakował z samym masłem. Pewnie stąd mam sentyment do chleba z masłem. Z drugą babcią kupowaliśmy tylko tyle chleba, ile zjadaliśmy na śniadanie czy kolację. Potem biegliśmy do pobliskiego sklepu po nową, chrupiącą dostawę. No i te pyszne rogaliki… Tak, wiem, zawsze byłam rozpieszczanym jedzeniowo dzieckiem i zostało mi to do dzisiaj. Nie jem byle czego, jestem wybredna i umiem docenić dobre składniki.
Dlatego tutaj chleb bardzo często piekę sama. Nie umiemy się przyzwyczaić do tutejszego, smakującego jak gąbka. Przepis na ten chleb znajdziecie w niesamowitej książce The bread bible R. L. Beranbaum.
Potrzebujemy:
375g mąki
145g mąki pełnoziarnistej (moja była bardzo drobnego przemiału)
70g mąki pumpernikiel (ja dałam łamanego żyta, dosyć grubo łamany)
60g siemienia lnianego
1 1/4 aktywnych suszonych drożdży
2 łyżeczki drożdży
415g wody
15g roztopionego masła (opcjonalnie, ja dodaję)
Pieczenie:
Piekarnik nagrzałam 20 minut do 190 st C przed włożeniem do niego chleba, autorka zaleca 1 godzinę. Ja piekłam chleb w garnku, więc nie uważałam tego za konieczność. Poza tym mój piekarnik bardzo dobrze trzyma temperaturę i dobrze się nagrzewa.
Mąki, ziarna, drożdże wsypałam do dużej misy miksera, miód i wodę dolałam do mieszanki suchych składników. Zaczęłam mieszać ciasto. Kiedy połączyło się, wlałam roztopione masło. Zagniotłam ciasto, które odstawiłam do wyrośnięcia do podwojenia objętości. Mniej więcej w połowie wyrastania “złożyłam” chleb – ciągnęłam za końce do góry i składałam je do środka. Po złożeniu, odwróciłam go “do góry nogami”.
Po wyrośnięciu uformowałam bochenek, odstawiłam do wyrośnięcia. Przed włożeniem do piekarnika nacięłam go ostrym nożem.
Piekłam go 50 minut w garnku. Pierwsze 20 pod przykryciem, kolejne 30 bez. Należy pamiętać, że garnek wkładamy do zimnego piekarnika.
Smacznego!
Recent Comments